Koronowirus zatrzymał pracowników w domu. Ale to nie jedyny problem handlu
Po ogłoszeniu informacji o zamknięciu szkół i przedszkoli, klienci tłumnie ruszyli na zakupy do sklepów wielkopowierzchniowych, wykupując znaczną część towarów. To jeden z najbardziej dowodów na to, że koronawirus i podejmowane środki ochrony przed jego rozprzestrzenianiem, mają ogromny wpływ na handel - mówi mec. Magdalena Biedrzycka z Kancelarii Prawnej Salire.
- Sklepy muszą zmierzyć się teraz z nowymi realiami rynku. Firmy na nowo powinny się zastanowić nad logistyką dostaw, zweryfikować ilość i rodzaj asortymentu, a następnie poszukać alternatywnych dostawców. Część towarów sprowadzanych z zagranicy może bowiem być niedostępna, podobnie jak produkty z Chin. Warto zatem nawiązać lub rozszerzyć współpracę z polskimi producentami i dostawcami. W takich okoliczność szczególnie ważną rolę odgrywa dywersyfikacja dostawców. Polscy dostawcy - wobec potencjalnych ograniczeń w eksporcie - także będą szukali rynku zbytu na rodzimym podwórku - mówi mec. Magdalena Biedrzycka z Kancelarii Prawnej Salire.
Jej zdaniem, znacznie większym zagrożeniem może się jednak okazać brak chętnych osób do pracy. - Zamknięcie szkół i przedszkoli wymusiło na pracownikach posiadających dzieci pozostanie w domach. Część z nich będzie pracować zdalnie, jednak nie każdą pracę można wykonywać zdalnie, w szczególności jeżeli mówimy o sprzedawcach, dostawcach i producentach. Konieczne jest wprowadzenie w sklepach zalecanych środków ostrożności, które ochronią przed wirusem i dadzą poczucie bezpieczeństwa klientom i pracownikom. Pracodawcy powinni przeszkolić pracowników co do tego, jak mają się zachowywać i jak reagować, a co najważniejsze – uzmysłowić im, jak ważna jest ich obecność w pracy. Trzeba mieć także na uwadze, iż część z pracowników może być objęta kwarantanną, część może także zachorować. W takich przypadkach sklepy będą musiały rozważyć wdrożenie alternatywnych rozwiązań, np. skrócenie godzin pracy sklepów - mówi mec. Magdalena Biedrzycka.
Kolejnym wyzwaniem dla firm handlowych może się okazać spadek wysokości zarobków klientów, a co za tym idzie - zmniejszenie wysokości obrotów. Osoby, które będą korzystać z zasiłków, otrzymają niższe wynagrodzenia, jednoosobowi przedsiębiorcy mogą mieć ograniczone przychody, przy jednocześnie stałych kosztach. - Tę handlową teraźniejszość kształtują wydarzenia każdego dnia, trudno zatem przewidzieć wszystkie skutki i zagrożenia. Powinniśmy jednak jako społeczeństwo wspierać się wzajemnie, nie zapominać o polskich produktach i dostawcach, robić zakupy zarówno w sklepach wielkopowierzchniowych, jak i w osiedlowych sklepikach, które często są prowadzone przez jednoosobowego przedsiębiorcę - dodaje mec. Magdalena Biedrzycka.
3 komentarze
-
14.03.2020
"Trzeba mieć na uwadze, że część pracowników może za chorować...",bo reszta zdrowych musi kupić papier toaletowy. Brawo! W urzędzie nas nie obsłużą, ale my musimy obsłużyć wszystkich... Tych zdrowych i tych chorych.
-
13.03.2020
Zapraszam Panią mecenas do obsługi klienta, chroni pani własny tyłek cudzym kosztem, najważniejsze żeby pani i pani podobni mogli zrobić zakupy narażając zdrowie i życie innych BRAWO prosze wypić szklankę mleka i krzyknąć JESTEM WIELKA
-
12.03.2020
Pani mecenas chciałbym pani pogratulować -nie wiem gdzie Pani skończyła studia i ile nocy kosztowało Panią zdobycie jakiejkolwiek pracy ale według najnowszych publikacji wirus utrzymuje się w powietrzu 3 godziny na powierzchniach plastikowych 3 dni jedynym możliwym działaniem jest ograniczenie działalności sklepów i centrów logistycznych do niezbędnego minimum -ale jak w Pani rodzinie wydarzy się jakaś tragedia to może zrozumie Pani bardziej strach dziesiątek tysięcy pracowników sieci handlowych w całym kraju-nie życzę zdrowia
2