Październik zatrzęsie rynkiem pracy w handlu. Wszystko przez zmiany w wieku emerytalnym
Wchodzące w życie 1 października br. obniżenie wieku emerytalnego do 60 (w przypadku kobiet) bądź 65 (mężczyźni) lat przyczyni się do jeszcze większych niż obecnie problemów sieci handlowych ze skompletowaniem załogi w sklepach. Firmy już dziś podwyższają pensje i posiłkują się pracownikami z Ukrainy, a za chwilę zjawisko to może dodatkowo przybrać na sile.
- Już okres wakacyjny był dla firm z branży handlowej okresem niesamowitego niedoboru pracowników - mówi portalowi wiadomoscihandlowe.pl anonimowo związkowiec z NSZZ "Solidarność". - Kilku prezesów i dyrektorów z handlu powiedziało mi, że nie wyobrażają sobie tego, co wydarzy się w październiku, gdy w jednej chwili z pracy odejdzie na emeryturę duży proc. pracowników - dodaje przedstawiciel "S".
Zdaniem naszego rozmówcy, kolejne podwyżki pensji w branży handlowej są nieuniknione - inaczej w sklepach po prostu nie będzie komu pracować. Związkowiec deklaruje, że wynagrodzeniem, które potrafiłoby skłonić do podjęcia pracy w handlu lub do tego, by jej nie porzucać, byłoby 2700-2800 zł netto miesięcznie.
Przedstawiciele kilku sieci handlowych, z którymi rozmawialiśmy na ten temat, twierdzą, że problem odpływu pracowników po obniżeniu wieku emerytalnego jest wyolbrzymiony. W ich ocenie skala tego zjawiska będzie niewielka. Warto jednak dodać, że żaden z naszych rozmówców nie zgodził się na publikację jego wypowiedzi pod nazwiskiem.
Przed tym, że październik mimo wszystko może okazać się trudnym momentem dla branży handlowej w Polsce, przestrzega Andrzej Kubisiak, dyrektor zespołu analiz z Work Service. - Odpływ z rynku pracy ponad 300 tys. osób, które po obniżeniu wieku emerytalnego, zdobędą uprawnienia do świadczeń, będzie kolejnym kłopotem dla pracodawców, z którym będą musieli się zmierzyć. Boleśnie odczują to m.in. firmy z sektora handlowego, gdzie już teraz 58 proc. z nich ma trudności rekrutacyjne - mówi ekspert portalowi wiadomoscihandlowe.pl.
Jak zauważa Kubisiak, taka sytuacja ma realne konsekwencje dla działalności firm z branży handlowej. - Wśród firm zajmujących się handlem, które miały ostatnio trudność z pozyskaniem kandydatów, aż 59 proc. twierdzi, że taka sytuacja wpływa na ich funkcjonowanie. Wśród konsekwencji są m.in. brak możliwości zawierania nowych kontraktów i ograniczanie bądź całkowita rezygnacja z inwestycji. To pokazuje, że niedobory kadrowe nie są więc tylko sloganem powtarzanym w mediach, ale realnym problemem - podkreśla przedstawiciel Work Service.
Kubisiak zwraca uwagę, że umiejętność przyciągnięcia do siebie pracownika jest dziś bardzo dużą przewagą konkurencyjną na polskim rynku. Nie ma się zatem co dziwić, że kolejne firmy z sektora decydują się na podwyżki pensji. Tylko w ostatnim roku pensje podniosły m.in. Biedronka, Lidl, Kaufland, Polomarket, czy Stokrotka.
1 komentarz
-
28.09.2017
...a podobno średnia płaca to 4500, no to w czym problem Biedronko i inna stonko??? zyski spadają bidulkom? no to producent zapłaci, a może jakieś nowe myto za wejście na półeczkę? no to producent "wynagrodzi" pracowników a sam "odpowiednią" jakość wypuści na rynek, klient wszystko "kupi" i tak kółko się zamyka, ponad 3 mln Polaków wyjechało w ostatnich kilku latach poza kołchoz i tendencja stale ta sama....około 270 mld zł zakumulowane na kontach firm i dalej awersja do inwestycji, wysokie koszty zatrudnienia??? przecież pracodawcy i tak płacą pod stołem zatrudnionym za najniższą krajową. Teraz Ukraińcy, potem Kazachowie itd, taki środkowoeuropejski Dubaj...
4