Jakie pytanie najczęściej słyszycie obecnie od polskich detalistów?
Paweł Wróblewski:
Trzy najpopularniejsze to: “Jakiej maszyny RVM (ang. reverse vending machine - zwrotomat, butelkomat) potrzebuję”, “Czy to rzeczywiście da korzyść mojemu sklepowi” i “Czy instalacja urządzenia jest skomplikowana”? Detaliści, zwłaszcza ci mniejsi, chcą prostoty, pewności i wsparcia. Właśnie na tym skupiamy się dostarczając nasze urządzenia. Butelkomat powinien być dopasowany do codziennego wolumenu zwrotów, layoutu sklepu i nawyków konsumentów. Dlatego oferujemy pełną gamę produktów: od modelu Compact dla 300-400 butelek dziennie, po model Quantum, który adresowany jest do hipermarketów i centrów recyklingu.
W jaki sposób posiadanie maszyny RVM może, poza wypełnieniem wymogów prawnych, pomóc detalistom?
Paweł Wróblewski:
Wielu sprzedawców postrzega butelkomat jako dodatkowy koszt, ale prawda jest taka, że pozwala on również nakręcać ruch w sklepie. Jeśli twój sklep jest miejscem zwrotu butelek, możesz przyciągnąć konsumentów i wydłużyć czas przebywania w punkcie. To z reguły przekłada się na zwiększoną sprzedaż. Widzieliśmy to już w Szwecji, Rumunii, na Węgrzech czy w Irlandii. Mniejsze sklepy, które na początku wahały się, czy przyłączyć się do systemu, teraz aktywnie promują swoje maszyny, aby zyskać przewagę konkurencyjną.
Ustawienie i zaprogramowanie maszyny RVM jest skomplikowane z punktu widzenia technicznego?
Terje Hanserud:
Nie jest to w ogóle skomplikowane, bo urządzenia działają w większości przypadków na zasadzie plug-and-play. Wszystko, czego potrzebujemy to kawałek płaskiej powierzchni, standardowe podłączenie do prądu i dostęp do internetu. Mamy już za sobą rollouty w Rumunii i na Węgrzech, gdzie regulacje są podobne do tych w Polsce. Bazujemy na tym doświadczeniu, rozwijając ofertę w Polsce i chcemy dostosowywać ją do indywidualnych potrzeb każdego sklepu.
Jakie rozwiązania z Rumunii stosujecie także w Polsce?
Terje Hanserud:
Rumunia pokazała nam, jak ważna jest możliwość szybkiego skalowania, a także lokalne wsparcie. W pierwszym roku wydajność może być niższa i zwiększać się wraz ze wzrostem liczby sprzedanych opakowań z kaucją. Po dwóch latach wolumen często podwaja, a nawet potraja się, zwłaszcza na gęsto zaludnionych obszarach. Właśnie dlatego nasze maszyny są zbudowane w taki sposób, aby móc je skalować i dodawać kolejne elementy lub zwiększać pojemność.
Na jakie wsparcie po wdrożeniu będą mogli liczyć polscy detaliści?
Terje Hanserud:
Stworzyliśmy zespół dedykowany polskiemu rynkowi - serwis techniczny, wsparcie klientów oraz account managerowie, którzy rozumieją lokalny rynek. Nasi klienci nie muszą dzwonić do call center w innym kraju, ale mogą rozmawiać z osobami na miejscu, które szybko dotrą do ich sklepów, rozumieją ustawienia urządzenia i potrafią mówić w języku detalisty. Oczywiście polski zespół jest wspierany przez międzynarodowych ekspertów technicznych oraz zespoły logistyczne i rozwoju biznesu.
Co chcielibyście powiedzieć detalistom, którzy nadal się wahają?
Paweł Wróblewski:
System kaucyjny to nie tylko obowiązek legislacyjny, ale także szansa. Ci, którzy zdecydują się wcześniej na pełne zaangażowanie, mogą kształtować oczekiwania konsumentów i zyskać ich lojalność. Nie oferujemy tylko maszyn, ale aktywa, które pozwalają wypełniać regulacje prawne, wyróżnić się i odpowiadać na potrzeby lokalnej społeczności.
Terje Hanserud:
Pierwszy rok to będzie czas stabilizacji i elastycznego odpowiadania na potrzeby rynku. W kolejnym pojawi się optymalizacja i wzrost wolumenu zwrotu. Envipco jest gotowe, żeby przeprowadzić polskich detalistów przez obie te fazy - wraz z naszą technologią i doświadczeniem.