Alternatywy mięsa zyskują na popularności
Prawie 30 proc. Polaków od czasu do czasu spożywa produkty roślinne będące bezpośrednimi alternatywami mięsa. 6 proc. robi to regularnie, a 31 proc. jest otwarta by próbować takich produktów – wskazuje Maciej Otrębski, strategic partnerships manager kampanii RoślinnieJemy.
Asortyment roślinnych substytutów mięsa na półkach sklepowych sieci handlowych jest coraz bogatszy. – Kolejni producenci proponują coraz wyższej jakości roślinne burgery, nuggetsy czy kiełbaski – komentuje Maciej Otrębski. Choć trend zastępowania mięsa roślinnymi alternatywami najsilniejszy jest w krajach Europy Zachodniej, w tym zwłaszcza w Niemczech, to jego znaczenie szybko rośnie również w Polsce.
Wraz ze zwiększeniem rozmiarów rynku produktów wegańskich i wegetariańskich, w Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego pojawiła się inicjatywa, aby mocniej regulować ten segment, szczególnie w zakresie nazewnictwa wyrobów. Obecnie zarówno na poziomie unijnym, jak i w niektórych państwach członkowskich są prowadzone prace legislacyjne, zmierzające do ograniczenia możliwości stosowania nazw nawiązujących do pierwowzorów mięsnych w przypadkach produktów pochodzenia roślinnego. Takie restrykcje wprowadziła m.in. Francja.
Jak wskazują eksperci z Centrum Prawa Żywnościowego, we Francji w 2018 roku zakazano producentom stosowania określeń typu: "steki", "filety”, "boczek" czy "kiełbasa" do produktów pochodzenia roślinnego. Zdaniem francuskich prawodawców nazwy takie jak: „steki sojowe”, czy „wegańskie kiełbasy” wprowadzają konsumentów w błąd, ponieważ dotyczą produktów, które nawet częściowo nie składają się z mięsa. Podobny zakaz może zostać wprowadzony w odniesieniu do analogów mięsa na obszarze całej Unii Europejskiej.
4