Primark pomimo spadków sprzedaży stawia wszystko na jedną kartę: tylko sklepy stacjonarne, żadnego handlu internetowego!
W czasach pandemii, gdy rządy różnych państw co jakiś czas decydują się na zamykanie części sklepów, wielu detalistów stara się rekompensować część straty z tego tytułu wzrostami sprzedaży internetowej. Podczas gdy praktycznie każdy inwestuje w e-handel, sieć Primark zamierza iść pod prąd - oświadczyła, że nie jest zainteresowana sprzedażą online.
O sprawie donosi "Forbes". Magazyn zauważa, że Primark z powodu lockdownów w Europie stracił ok. 1,4 mld dolarów przychodów ze sprzedaży. Jednak odzieżowy gigant nie zamierza zmieniać swojej strategii ukierunkowanej na fizyczny handel. Firma w ostatnim czasie po raz kolejny zapewniła, że nie będzie prowadziła sprzedaży przez internet.
"Forbes" wskazuje, że z powodu pandemii nie działa 305 z 389 sklepów sieci Primark, w tym wszystkie 190 placówek istniejących na kluczowym rynku brytyjskim.
Tylko w okresie świątecznym (16 tygodni zakończonych 2 stycznia 2021 r.) sprzedaż irlandzkiej sieci w Wielkiej Brytanii i na rynkach europejskich spadła o 30 proc. rok do roku.
Strategię sieci Primark sfokusowaną na handlu tradycyjnym - brick & mortar - warto porównać z niedawnym komunikatem drogerii Douglas. Trudno bowiem o znalezienie bardziej jaskrawego przeciwieństwa. Według doniesień niemieckich mediów, sieć Douglas zdecydowała się na zamknięcie z powodu pandemii aż 500 z około 2400 perfumerii w Europie, oraz skupienie się na sprzedaży online, która podczas pandemii szybko rośnie.
Przypomnijmy, że Primark w ostatnich dniach zapowiedział otwarcie drugiego sklepu w Polsce - w Katowicach, w centrum handlowym Silesia City Center. Placówka zacznie działać w 2023 r. Obecnie firma ma tylko jeden sklep w Polsce, w warszawskiej Galerii Młociny. Lokal nie działa jednak z powodu rządowych obostrzeń, którymi objętych jest większość sklepów w centrach handlowych, w tym właśnie sklepy odzieżowe.
2 komentarze
-
24.01.2021
A ty chyba masz takie myślenie z polskiej prowincji, początków lat ’90. 14 dni na zwrot, a w przypadku niektorych sklepow nawet 100 to podstawa takiego biznesu. A zadowolony klient przymierza kiedy i jak chce, przed wlasnym nieprzekalowanym lustrem... mamy XXI wiek, tak dla przypomnienia.
-
24.01.2021
Gratuluję, jesteście prawdziwą firmą, która myśli, aby klient był obsłużony, a nie traktowany jak mięso, zamów i niech paczką wyślą, najlepiej bez fizycznego obejrzenia, jak kiedyś na prowincji kupowało się na podstawie katalogu.
10