Spadek obrotów, strach, stres, brak uznania – handel w czasie epidemii oczami pracowników sklepów Społem
Spadek obrotów i brak klientów w sklepach. Strach przed zakażeniem. Awantury z klientami. Brak społecznego uznania. Miesięcznik Społemowiec Warszawski rozmawiał w pracownikami sklepów Społem o codzienności pracy w handlu w czasie epidemii.
Miesięcznik zachęcał pracowników i kierowników warszawskich PSS-ów do swobodnych wypowiedzi, zapewniając im anonimowość. Relacje pracowników handlu składają się na smutny obraz – czują się niedoceniani, choć tak jak lekarze pracują na pierwszej linii frontu i codziennie narażają swoje życie i zdrowie na niebezpieczeństwo.
Dla kierowniczki jednego ze sklepów SPC w Warszawie największym problemem jest spadek ruchu w sklepie i obrotów.
– Naszym znakiem rozpoznawczym zawsze była produkcja własna, sami robiliśmy pizzę, kanapki, koktajle, ciasta i kawę na miejscu. Jednak przez koronawirusa wszystkie pobliskie urzędy, sądy i szkoły zostały zamknięte. Przez to zostaliśmy pozbawieni naszych stałych klientów – opowiada i martwi się, że nie widzi sposobu na zmianę tej niekorzystnej sytuacji. – Jedyne, co możemy, to czekać. Wszystko mamy czego trzeba, dostawy przychodzą na czas, ale co z tego, skoro nie mamy komu tego sprzedawać – dodaje.
Narastającym problemem staje się odczuwany na co dzień strach przed zarażeniem. Pracownicy handlu nigdy nie mają pewności, czy dany klient nie jest zakażony koronawirusem. Środki ochronne tych obaw nie zmniejszają.
– Wychodzimy do pracy jeszcze zdrowi, a kto wie, czy nie powrócimy do domu już zakażeni. To loteria – wzdycha kolejna rozmówczyni Społemowca Warszawskiego, kierowniczka sklepu z Wołomina. Kobieta przyznaje, że pracownicy nie chcą porzucić swojego miejsca pracy i cieszą się, że wciąż mają zatrudnienie. Kobieta zaleca, by dbać o higienę i starać się nie myśleć o zagrożeniu. – Gdy tylko wracam z pracy do domu, próbuję się wyluzować i odreagować to wszystko. Gram w gry zręcznościowe i robię robótki ręczne. To naprawdę pomaga – zapewnia.
Dużym problemem jest niesubordynacja części klientów, którzy często nie chcą nosić maseczek, a przede wszystkim próbują robić zakupy bez rękawiczek. Upominani przez pracowników, bywają agresywni.
– Bardzo często klienci chcą wchodzić bez rękawiczek do naszego sklepu, a my, jak tylko możemy, staramy się ich zawrócić, zwracając im przy tym uwagę, że powinni przestrzegać reguł. I wtedy często dochodzi do awantur. Klienci każą sobie przytaczać regulaminy, albo pokazywać im pisma mówiące o konieczności zakładania rękawiczek. Przecież to rząd wprowadził te obostrzenia, a my obywatele musimy ich przestrzegać – tłumaczy kierowniczka z Grodziska Mazowieckiego.
1 komentarz
-
08.05.2020
Ogromne podziękowania wszystkim pracownikom handlu, którzy zapełniają nam możliwość zrobienia codziennych zakupów!!! Jesteście wielcy!
1