Telefon co drugiego Polaka zamieni się w elektroniczny portfel
Z roku na rok płatności mobilne, czyli dokonywane m.in. za pomocą telefonu komórkowego lub kart zbliżeniowych, cieszą się coraz większą popularnością. Jak wynika z danych firmy Capgemini, w 2011 roku na świecie dokonano 6,8 mld transakcji tego typu. Rok później było ich blisko 9 mld, a według prognoz w tym roku liczba ta przekroczy 15 mld. Dotychczas przeszkodą w rozwoju części tych usług był brak jednolitych standardów, a wykorzystywanie przez banki różnych technologii, powodowało liczne ograniczenia. Przykładowo, od ubiegłego roku płatności mobilne oferuje Raiffeisen Polbank, ale tylko tym klientom, którzy są jednocześnie abonentami sieci T‑mobile. Do niedawna przywilej kupowania biletów komunikacji miejskiej przez telefon był zarezerwowany dla warszawiaków z numerami w Plusie. Takie przykłady można mnożyć. Aby płatności mobilne upowszechniły się na dobre, konkurujące ze sobą rozwiązania musi zastąpić jeden powszechny i gwarantujący bezpieczeństwo standard. Od lipca br. pracuje nad nim sześć banków: Alior Bank, Bank Millennium, BZ WBK, BRE Bank, ING Bank Śląski i PKO BP. Bankowcy porozumieli się w sprawie stworzenia wspólnej platformy, czyli infrastruktury, z której docelowo będą mogły korzystać wszystkie banki i agenci płatniczy. Przedsięwzięcie ma zrealizować zawiązana przez banki spółka joint venture. Jak podkreślają specjaliści, jest to ewenement na skalę europejską.
Banki wyeliminowały pośredników
Podstawą nowego systemu będzie IKO – działający od kilku miesięcy system płatności mobilnych PKO BP, banku mającego największy wkład w powstanie koalicji. IKO działa niezależnie od organizacji płatniczych (a to oznacza brak dodatkowych opłat na rzecz pośredników) oraz operatorów telekomunikacyjnych, czyli usługa jest dostępna dla wszystkich posiadaczy komórek. Transakcja w sklepie wymaga potwierdzenia jednorazowym kodem, wygenerowanym przez aplikację w telefonie. W ten sam sposób można płacić w Internecie oraz pobierać gotówkę z bankomatów. Twórcy porozumienia ustalą wspólne standardy zabezpieczeń, dostęp do tej samej centrali i punktów e‑commerce, ale każdy podmiot będzie miał własną aplikację. Innymi słowy, banki dostaną uniwersalne narzędzie, które dostosują do swoich potrzeb i wymagań. Największą zaletą nowego systemu ma być jego powszechność. Sześć banków, które zawiązały porozumienie, obsługuje łącznie około 20 mln osób – to ponad 70 proc. Polaków mających dostęp do elektronicznej bankowości. Co ważne, do nowo powstającej platformy będą mogły dołączyć inne banki oraz agenci rozliczeniowi, instalujący terminale w sklepach (na razie wiadomo, że system będzie kompatybilny z terminalami należącej do PKO BP firmy eService).
Bankowcy liczą na odzew ze strony handlu – zależy im, by płatności mobilne można było realizować w jak największej liczbie punktów. O wymagania techniczne ze strony użytkowników nie ma się co martwić – system ma działać nie tylko na smartfonach, ale również i na starszych, mniej zaawansowanych technologicznie aparatach. Platforma ma ruszyć przed tegorocznymi świętami Bożego Narodzenia.
Konkurencja łatwo nie odpuści?
Bankowcy niechętnie mówią o kosztach uruchomienia platformy. Podobnie jak o konkurencji, która nie przyłączyła się do sojuszu. Na pewno inicjatywa pokrzyżuje szyki bankowi Pekao, który w czerwcu br. uruchomił własny system płatności mobilnych. Z usługą PeoPay operator chce dotrzeć do około 750 000 detalistów, którzy nie posiadają terminali. System ma tę zaletę, że telefonem można zarówno płacić, jak i przyjmować płatności. Detalistom odpada zatem koszt dzierżawy terminala. Branża się zastanawia, czy Pekao będzie rywalizowało z nowym systemem, czy ostatecznie do niego dołączy. Z punktu widzenia użytkowników, czyli sklepów i klientów, korzystniejsze byłoby to drugie rozwiązanie, bo ujednolicony system przyspieszy rozwój sieci akceptantów.
Sebastian Szczepaniak
Wiadomości Handlowe, Nr 8 (127) Sierpień 2013
16