Pomysł zakazania produkcji i sprzedaży małpek budzi kontrowersje
- Stale rosnący popyt na małe i tanie buteleczki alkoholu niepokoi społeczeństwo. Przyciągają one osoby, które nie mają zbyt dużo pieniędzy, ale alkohol lubią kosztować często w niemałych ilościach - twierdzi Iwonna Makowska, ekspertka Gutt Vodka i dyrektor kreatywna w firmie Landlord 2013.
Zdaniem Makowskiej, całkowita likwidacja małpek lub podwyższenie ich cen może natomiast spowodować odwrotny od zamierzonego efekt: bardziej opłacalne stanie się kupowanie większej butelki, a to nie sprzyja polityce walki z alkoholizmem.
- Warto zauważyć, że jeśli społeczeństwo nie będzie mogło pozwolić sobie na zakup droższego i większego alkoholu, może to spowodować powrót nielegalnych źródeł wytwarzania mocnych trunków i uaktywnienie rodzimych biznesów - przewiduje Makowska.
Ekspertka Gutt Vodka twierdzi, że duże firmy produkujące ekskluzywne alkohole nie wykorzystują małych butelek do osiągania zysków, ponieważ na ogół są one bardzo kosztowne w produkcji i w gruncie rzeczy mało opłacalne. - Ich przeznaczenie jest jednak zupełnie inne. Przeważnie są to egzemplarze kolekcjonerskie i degustacyjne. Istnieje bardzo duża grupa osób, która zbiera ciekawe trunki w designerskich opakowaniach i wymienia się nimi na całym świecie - tłumaczy Makowska.
Przypomnijmy, jak informował przed tygodniem "Dziennik Gazeta Prawna", Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych rekomenduje Ministerstwu Zdrowia wprowadzenie zakazu produkcji oraz sprzedaży mocnych trunków w małych butelkach. Drugim branym pod uwagę wariantem jest ponoć wprowadzenie minimalnej ceny za gram czystej wódki. PARPA proponuje, aby było to 2 zł za 10 g czystego alkoholu.
W minionym roku małpki odpowiadały za 27 proc. sprzedaży alkoholu w Polsce. W porównaniu z rokiem 2014 r. udziały te wzrosły aż o 6 punktów procentowych.