Sklepy podczas epidemii. Kto skrócił godziny pracy, a kto był zmuszony do zamknięcia salonów?
Sieci sklepów nieustannie informują o działaniach poczynionych w celu zapobiegania rozprzestrzeniania się koronawirusa. Przy kasach montowane są płyty pleksi, a na podłogach pojawiają się linie wskazujące bezpieczny dystans. W czasach rozprzestrzeniającej się epidemii część sklepów zmieniła godziny pracy. Były też takie sieci, które musiały zamknąć swoje salony.
W zmienionym rozporządzeniu ministra zdrowia doprecyzowano branże, które mogą prowadzić działalność gospodarczą w obiektach handlowych o powierzchni sprzedażowej powyżej 2 tys. mkw. Począwszy od 21 marca w galeriach handlowych może być prowadzona sprzedaż:
- spożywcza,
- kosmetyczna, z wyjątkiem produktów przeznaczonych do perfumowania lub upiększania,
- artykułów toaletowych i środków czystości,
- wyrobów medycznych i farmaceutycznych,
- artykułów remontowo-budowlanych,
- prasowa,
- artykułów dla zwierząt,
- paliw.
Na mocy tego rozporządzenia, do odwołania, w centrach handlowych nie będą działać sklepy meblowe i elektormarkety. Umożliwiono natomiast otwarcie marketów z artykułami remontowo-budowlanymi.
Niektóre z sieci sklepów spożywczych, w trosce o dobro pracowników i po to, aby ograniczyć ryzyko zarażenia koronawirusem w sklepach skróciły godziny otwarcia. Na taki krok zdecydowały się Biedronka, E.Leclerc
Lewiatan, Lidl, Netto, Stokrotka, Topaz, Twój Market, Pepco, Castorama, Leroy Merlin, OBI i RTV Euro AGD.
6