27.05.2024 / 12:22
StoryEditor

Dwie niedziele handlowe w miesiącu? Handel ostrzega, że dla małych sklepów "efekt będzie miażdżący"

Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu
W ocenie Polskiej Izby Handlu (PIH) utrzymanie zakazu handlu w niedziele jest kluczowe dla przyszłości mikroprzedsiębiorców prowadzących małe sklepy. Wojna cenowa pomiędzy dyskontami sprawia, że handel tradycyjny znalazł się w ekstremalnie trudnym położeniu. "Gdy dyskonty dostaną jeszcze możliwość prowadzenia działalności w dodatkowy dzień, efekt dla segmentu małych polskich sklepów będzie miażdżący" – oceniają eksperci PIH.

Polska Izba Handlowa chce odrzucenia projektu poselskiego przywracającego dwie niedziele handlowe w każdym miesiącu.

"Dziś właściciele małych sklepów mierzą się z ogromnym wzrostem kosztów prowadzenia działalności, zwłaszcza w porównaniu do okresu sprzed wprowadzenia regulacji w 2018 r. Dzięki ograniczeniu handlu w niedziele i jednoczesnym pozostawieniu możliwości prowadzenia sprzedaży przez mikroprzedsiębiorców, mogą oni, zgodnie z intencją tej ustawy, wyrównywać swoje szanse w konkurencji z sieciami wielkopowierzchniowymi. Odebranie im tej sposobności będzie skutkować umocnieniem się trendu zamykania małych, osiedlowych i wiejskich sklepów, które pełnią dodatkowe, ważne funkcje w lokalnych społecznościach" – czytamy w opinii PIH do projektu.

"Dlatego chcemy zdecydowanie przestrzec przed negatywnymi konsekwencjami dla całego rynku handlu, a zwłaszcza dla mikroprzedsiębiorców, jakimi skutkować będzie zmiana zasad handlu w niedziele w kształcie proponowanym w projekcie ustawy" – czytamy dalej.

PIH wnioskuje o odrzucenie projektu w całości

Organizacja nie zgadza się ze stwierdzeniem, że „wbrew intencjom ustawodawcy z roku 2018 projekt ten nie przyczynił się do wsparcia małych, lokalnych sklepów w ich konkurencji z wielkimi sieciami handlowymi", ponieważ "w okresie 2014-2023 liczba placówek handlowych w Polsce zmalała o 33,5 tys., a w samym 2023 roku zamknięto 3 tys. placówek.”     

Przedstawiciele PIH wskazują, że "prawdą jest, że trendy wskazują na zamykanie się wielu małych przedsiębiorstw. Jest to skutkiem różnych czynników, zapewne po części związanych z sytuacją gospodarczą, niektórymi zmianami wprowadzonymi przez poprzedni rząd, a także z agresywną polityką cenową dyskontów – dla konsumentów cena stała się jednym z kluczowych kryteriów. Sytuacja ta wpływa negatywnie na liczbę przedsiębiorstw działających w Polsce, z których 99,8 proc. stanowią podmioty MŚP, a najliczniejszą grupą są mikroprzedsiębiorstwa (97 proc.; 2,2 mln)".

Według danych z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej za lata 2020–2023, podczas gdy liczba zawieszonych w pandemicznych latach 2020 i 2021 firm nie przekraczała 280 tys. rocznie, to w 2022 r. było ich już niemal 345 tys., a w 2023 r. prawie 368 tys.

Jak PIH opowiada na argumenty zwolenników zniesienia zakazu?

"Argument o tym, że zakaz handlu w niedzielę nie poprawił sytuacji małych sklepów, więc trzeba go znieść, jest w naszej ocenie nietrafiony, ponieważ pozwolił on wyrównać szanse małych sklepów w nierównej walce o klientów. Dziś zakaz handlu jest tym bardziej kluczowy, że na rynku trwa wojna cenowa pomiędzy dyskontami, która negatywnie wpływa na kondycję małych sklepów – nie są one w stanie konkurować z tak drastycznie obniżanymi cenami produktów dostępnych w wielkopowierzchniowych placówkach. Gdy dyskonty dostaną jeszcze możliwość prowadzenia działalności w dodatkowy dzień, efekt dla segmentu małych polskich sklepów będzie miażdżący" – ostrzega PIH.

Według danych podsumowujących 2023 rok, w sklepach spożywczych ruch spadł średnio o 1,7 proc. rdr, same sklepy osiedlowe odnotowały spadek o 3,2 proc. a z kolei dyskonty jako jedyne wzrosły w tym obszarze o 1,2 proc.

Eksperci PIH nie zgadzają się z argumentacją twórców projektu, którzy w uzasadnieniu dokumentu z jednej strony sami dostrzegają negatywny skutek projektowanych zmian wynikający z podwyższenia kosztów prowadzenia działalności, a z drugiej strony uważają, że dodatkowy „powiększony zakres czasowy prowadzenia handlu korzystnie wpłynie na przychody przedsiębiorców i konkurencyjność w gospodarce.”

"Małe sklepy prowadzone są głównie przez mikroprzedsiębiorców. Wejście w życie konsultowanej ustawy oznaczałoby dla nich istotne pogorszenie dotychczasowych warunków biznesowych. Nie będą mieli już oni możliwości odrabiania strat z całego tygodnia w niedzielę, jak ma to miejsce obecnie, a dodatkowo stale wzrastające koszty prowadzenia działalności mogą doprowadzić do upadku licznej grupy sklepów rodzinnych" – napisano w opinii do projektu.

"Byłby to kolejny negatywny czynnik, po dynamicznie zmieniających warunkach gospodarczych wywołanych sytuacją globalną (pandemia, wojna w Ukrainie), który stanowiłby przysłowiowy gwóźdź do trumny. Po wejściu w życie regulacji ich przychody gwałtownie spadną, ponieważ klienci motywowani ceną odpłyną do dużych sklepów, a jednocześnie koszty (co najmniej podwójne wynagrodzenia pracowników!) jeszcze bardziej wzrosną. A już dziś są o wiele wyższe niż miało to miejsce jeszcze kilka lat temu – nie tylko ze względu na rosnące koszty pracy, ale także koszty energii elektrycznej, paliwa, podatki itd." – dodano.    

Handel w niedziele oznacza wzrost zatrudnienia? Niekoniecznie

PIH nie zgadza się też z przywołanymi w tekście projektu ustawy analizami, wedle których otwarcie handlu w niedziele miałoby doprowadzić do wzrostu zatrudnienia o 20-40 tys. miejsc pracy.     

Organizacja argumentuje, że "przedsiębiorcy działający w handlu już dziś skarżą się na brak ludzi do pracy. Biorąc pod uwagę wskaźniki dotyczące bezrobocia i nastroje społeczne oraz niechęć pracowników do pracy w niedziele, cytowane szacunki są trudne do obrony. Sami pracownicy handlu także nie chcą zmian, a jak wskazują organizacje reprezentujące pracowników, nawet dwukrotność wynagrodzenia nie zrekompensuje niedawno odzyskanego czasu z rodziną".

Eksperci wskazują, że pracownicy nie wierzą także, że duże dyskonty wywiążą się z zobowiązania zapłaty wyższego wynagrodzenia, argumentując, że zapewne "znajdą sposób na ominięcie tego zapisu".

"Warto podkreślić, że obecnie obowiązujące przepisy nie budzą sprzeciwu społecznego. Doszliśmy do momentu, w którym społeczeństwo zaakceptowało tę regulację a ostatnie sondaże wskazują wręcz na to, że coraz mniej Polaków chce liberalizacji handlu w niedziele" – czytamy w opinii PIH.

"Biznes zdążył już przestawić swoje operacje na pracę 6 dni w tygodniu i powrót do 7-dniowego tygodnia wiąże się z dodatkowymi, ogromnymi, kosztami. Wobec konieczności zapewnienia podwójnego wynagrodzenia dla pracowników (lub wolnych dni w środku tygodnia), otwarcie sklepów w niedziele będzie więc albo nieopłacalne, albo koszt poniosą konsumenci w postaci podwyżek cen" – czytamy dalej.

Brak dialogu z branżą handlową

PIH zwraca również uwagę na to, że zapisy konsultowanej regulacji zostały stworzone bez rozmów z branżą. Dodatkowo dokument został nagle wniesiony drogą poselską zamiast deklarowaną w wypowiedziach publicznych ścieżką rządową.

"Nie zawiera on rzetelnej oceny skutków gospodarczych i społecznych regulacji czy jakiegokolwiek odniesienia do jej wpływu na MŚP, a bez takiej analizy nie można stwierdzić czy nowelizacja jest w ogóle potrzebna, ani czy nie będzie szkodliwa. Dopiero na podstawie dogłębnego audytu możliwa jest bowiem wartościowa ocena rzeczywistego skutku tej regulacji i jej wpływu na strukturę branży handlowej w Polsce. Co więcej, przepisy te miałyby również wejść w życie w trakcie roku obrotowego. Wszystkie te aspekty stoją w sprzeczności z dobrymi praktykami legislacyjnymi deklarowanymi przez nową większość rządową jeszcze w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej" – oceniają przedstawiciele PIH.

"W odniesieniu do zmian przewidzianych w Projekcie Ustawy widzimy szereg zagrożeń najgroźniejszych z perspektywy polskich małych przedsiębiorców, które mogą oznaczać również bardzo negatywne skutki dla całej branży handlowej w Polsce" – dodają.

Konkludując, Polska Izba Handlu jest przeciwna proponowanym zmianom w ograniczeniu handlu w niedziele.

"Wejście w życie projektowanej regulacji doprowadzi do strat po stronie polskich konsumentów i polskich drobnych handlowców, przy jednoczesnym wsparciu dużych zagranicznych dyskontów. W obliczu wyższej inflacji oraz innych konsekwencji ekonomicznych związanych z wyzwaniami ostatnich kilku lat, konsumentów nie stać na podwyżki cen, a właścicieli sklepów na jeszcze większe koszty prowadzenia działalności. Konsumenci oczekują szanowania ich nawyków zakupowych, a my jako organizacja reprezentująca mały, polski handel, apelujemy o utrzymanie dobrych regulacji oraz dbanie o stabilność i przewidywalność stanowionego prawa" - czytamy w opinii PIH.

Polska Izba Handlu zrzesza ok. 30 tys. podmiotów działających w branży handlu, a członkowie PIH to w większości przedsiębiorcy, których działalność opiera się na funkcjonowaniu małych i średnich sklepów.

28.10.2025 / 16:43
StoryEditor
Jaki plan na marki własne ma Intermarche? “Tylko my to mamy”. Sieć chce podwoić ich udział w sprzedaży
Intermarche (fot. Shutterstock)

Sieć Intermarche chce sukcesywnie zwiększać udziały marki własnej w sprzedaży do poziomu 20 procent. W jaki sposób chce to osiągnąć?

O planach mówił Tomasz Walczak, dyrektor marketingu sieci Intermarche podczas debaty na targach Future Private Labels Expo 2025. Podkreślał, że we Francji udział marek własnych ...

Dziękujemy, że nas czytasz!
Pozostało jeszcze 92% tekstu

Jeśli widzisz ten tekst, oznacza to, że wykorzystałeś limit bezpłatnych artykułów w tym miesiącu lub próbujesz przeczytać artykuł premium, dostępny wyłącznie dla naszych Subskrybentów. Wspieraj profesjonalne dziennikarstwo. Wykup subskrypcję i uzyskaj nieograniczony dostęp do naszego portalu.

Kliknij i sprawdź wszystkie korzyści z prenumeraty WH Plus

DOSTĘP 30 DNI
34,99 zł - 30 dni
PRENUMERATA ROCZNA WH PLUS
399,99 zł - 365 dni

W RAMACH SUBSKRYBCJI OTRZYMASZ:

  • Dostęp do ekskluzywnych treści publikowanych wyłącznie na naszym portalu
  • Dostęp do wszystkich bieżących artykułów - newsów, analiz, raportów, komentarzy, wywiadów
  • Dostęp do całego archiwum artykułów na portalu wiadomoscihandlowe.pl - ponad 50 tys. materiałów dziennikarskich

W ramach Prenumeraty WH Plus także:

  • 6 wydań magazynu Wiadomości Handlowe w wersji drukowanej i e-wydania
  • Raport:Lista 60 regionalnych i lokalnych spożywczych sieci handlowych – trendy, prognozy wyzwania dla małych sieci
  • Tygodniowy przegląd kluczowych informacji i analiz. W każdy piątek w twojej skrzynce e-mail.
  • Gwarantowane miejsce na webinarach organizowanych przez Wiadomości Handlowe
  • Rabat 30% na wybrane raporty WH MARKET

29.10.2025 / 18:33
StoryEditor
Tylko 12% Polaków skorzystało z systemu kaucyjnego. „To nie są tylko butelkomaty”
System kaucyjny lepiej działa w małych miastach. Co to oznacza dla właścicieli sklepów? - (fot. Shutterstock)

System kaucyjny działa w Polsce od niespełna miesiąca, ale według najnowszych danych korzysta z niego jedynie 12% konsumentów – a i ten wynik może być zawyżony. Co ciekawe, system na razie lepiej sprawdza się w mniejszych miejscowościach. Z czego to wynika?

W artykule przeczytasz:

  • Ile osób skorzystało z systemu kaucyjnego?
  • Butelkomat w dyskoncie to jeszcze nie jest pełny system kaucyjny
  • Edukacja społeczeństwa kluczowa dla powodzenia systemu
  • System kaucyjny lepiej funkcjonuje w małych miastach
  • Mniejsze sklepy muszą mieć dobre narzędzia, aby nie stracić na systemie
  • System kaucyjny – za jakie opakowania klient dostanie kaucję i w jakiej wysokości?

Ile osób skorzystało z systemu kaucyjnego?

System kaucyjny działa już niemal od miesiąca, ale jak na razie tylko niewielka część konsumentów miała z nim styczność. Tak przynajmniej wynika z raportu UCE Research i Shopfully. Autorzy, powołując się na dane z badania społecznego, wskazują, że na razie tylko 12,1% klientów sklepów skorzystało z systemu kaucyjnego. Natomiast 85,2% jeszcze tego nie zrobiło, a 2,7% nie pamięta takiego doświadczenia.

Dodatkowo ten odsetek i tak jest zapewne zawyżony. Wynika to z faktu, że cześć respondentów, którzy odpowiedzieli, że już skorzystała z tego rozwiązania, prawdopodobnie błędnie definiuje system. Konsumenci mogą być zdezorientowani, ponieważ niektóre duże sieci handlowych prowadziły akcje, zachęcając klientów do oddawania opakowań bez oznaczenia kaucji na długo przed oficjalnym startem systemu kaucyjnego.

Butelkomat w dyskoncie to jeszcze nie jest pełny system kaucyjny

Do tego eksperci zauważają, że na rynku wciąż brakuje produktów, których opakowania miałyby oznaczenia systemu kaucyjnego. Natomiast część konsumentów tego nie sprawdza, ponieważ nawet nie ma takiej wiedzy. W konsekwencji próbują oddać zwykłe opakowania do recyklomatów, a to często kończy się fiaskiem oraz frustracją klienta.

– Wiele dużych sieci handlowych na długo przed oficjalnym startem systemu kaucyjnego prowadziło szeroko zakrojone akcje, zachęcając klientów do oddawania opakowań bez właściwego kodu i symbolu. To z kolei przyniosło konkretny efekt edukacyjny, przyzwyczajając i ucząc konsumentów, jak to w ogóle robić. Ważne jest też to, że system kaucyjny to nie tylko butelkomaty, ale również ręczna zbiórka opakowań w sklepach i poza nimi, która jest bardzo istotna – wyjaśniają analitycy z UCE Research.

Edukacja społeczeństwa kluczowa dla powodzenia systemu

Właśnie z tego powodu tak ważna będzie dalsza edukacja konsumentów. Bez tego trudno będzie mówić o sprawnym funkcjonowaniu systemu kaucyjnego i osiągnięciu założonych celów ekologicznych. Zdaniem autorów raportu w tym zakresie wciąż dużo do zrobienia ma Ministerstwo Środowiska i Klimatu.

– Jeżeli ustawodawca o to lepiej nie zadba, to system kaucyjny będzie kulał. Na rynku np. mówi się, że cała akcja informacyjna była spóźniona, a sama kampania była słabo zrobiona – tak stricte od tej strony pokazania różnego rodzaju zachęt i bonusów dla konsumentów. I jeżeli nic się w tej kwestii nie zmieni, to nawet sieci handlowe w tym zakresie niczego więcej nie wskórają, bo trafią na opór ze strony konsumentów. Wówczas system zostanie niszowym rozwiązaniem na rynku, a przecież nie o to chodzi – zaznaczają eksperci z UCE Research.

System kaucyjny lepiej funkcjonuje w małych miastach

Na uwagę w raporcie zasługuje także kwestia tego, gdzie system kaucyjny już teraz lepiej dział, a gdzie napotyka opór. Z danych wynika, że najmniej osób korzystających z systemu konsumentów mieszka w dużych i średnich miastach. Zdaniem Piotra Okurowski, prezesa Kaucja.pl – Krajowego Systemu Kaucyjnego, jednego z operatorów systemu, do sprawnej obsługi systemu w Polsce potrzeba od 30 do nawet 50 tys. recyklomatów.

– W wielu aglomeracjach system nie jest jeszcze w pełni wdrożony. Nie wszystkie sklepy przyjmują opakowania. Brakuje automatów, a sam proces może być czasochłonny. Ponadto mieszkańcy dużych miast często cenią sobie wygodę i czas, a oddawanie butelek mogą postrzegać jako dodatkowy wysiłek. W małych miejscowościach działa mocniej efekt wspólnotowy. Występuje też większa motywacja finansowa. Nawet drobna kwota zwrotu ma bardziej wymierne znaczenie – wyjaśnia Robert Biegaj z UCE Research.

Mniejsze sklepy muszą mieć dobre narzędzia, aby nie stracić na systemie

To natomiast może być dobra wiadomość dla właścicieli sklepów niezależnych oraz franczyzowych, które działają w mniejszych miejscowościach. Jednak pracownicy tych placówek muszą bardzo dokładnie sprawdzać czy przynoszone do sklepu opakowania mają oznaczenie systemu kaucyjnego. Pomyłka w tym aspekcie będzie generować straty dla właściciela sklepu, który ze swojej kieszeni będzie pokrywać „kaucję”, której żaden operator mu nie odda.  

– Kaucjomaty są wygodną, praktyczną formą realizacji zwrotu opakowań do systemu. Ale oczywiście mniejsze jednostki handlowe będą realizowały zbiórkę w postaci manualnej, czyli przy użyciu ręcznych skanerów i systemów workowych – podkreśla Piotr Okurowski.

Rozwiązaniem dla mniejszych sklepów mogą być także mobilne butelkomaty. W praktyce to rozwiązanie działa niemal jak kurier, który odbiera ze sklepu opakowania i automatycznie je zlicza.

– To usługa zliczeniowa i antyfraudowa, która w zbiórce manualnej jest niemożliwa. Mobilny van, który ma urządzenie reverse vending machine i jest w stanie obsłużyć wszystkie opakowania ujęte w ustawie o systemie kaucyjnym w Polsce – wyjaśnia Patryk Beyer, dyrektor operacyjny Returmatic Polska.

Więcej na ten temat możesz przeczytać tu: Mobilne butelkomaty - pojawiła się alternatywna propozycja dla małych sklepów.

System kaucyjny – za jakie opakowania klient dostanie kaucję i w jakiej wysokości?

Warto dodać, że systemem kaucyjnym objęte są opakowania jednorazowego użytku na napoje z tworzyw sztucznych o pojemności do 3 litrów, puszki metalowe do 1 litra oraz butelki szklane wielokrotnego użytku do 1,5 litra. Na dodatek opakowania muszą mieć odpowiednie oznaczenia systemu kaucyjnego:

  • puszki oraz butelki plastikowe z oznaczeniem „kaucja 0,50 zł”.
  • szklane butelki wielokrotnego użytku muszą mieć oznaczenie „kaucja 1,00 zł”.

Wzór obu oznaczeń można zobaczyć na stronie resortu środowiska: Oznakowanie opakowań w systemie kaucyjnym.

01. listopad 2025 00:57