- Inflacja zdecydowanie spada i oby tak było dalej. Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała wczoraj o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Oczywiście nikt się...
- Inflacja zdecydowanie spada i oby tak było dalej. Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała wczoraj o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Oczywiście nikt się nie spodziewał zresztą innej decyzji z obserwatorów rynkowych, analityków zagranicznych – powiedział prezes NBP.
Zaznaczył, że inflacja obniżyła się z bardzo wysokiego poziomu. - Od lutego do maja inflacja obniżyła się o ponad 5 punktów procentowych. To jest zupełnie wyjątkowe tempo. W dodatku w maju po raz pierwszy od bardzo dawna poziom cen w ogóle się nie zmienił względem poprzedniego miesiąca.
Dodał, że dezinflacja w Polsce, spadek inflacji, obejmuje coraz szersze spektrum dóbr. - Właściwie trudno powiedzieć, że się ogranicza do jakiegoś jednego rodzaju. Wyraźnie spada już nie tylko dynamika cen energii czy żywności, ale po raz pierwszy tak wyraźnie też inflacja bazowa.
Jak przekazał, w nadchodzących miesiącach i kwartałach szybki proces spadku inflacji, w tym bazowej, będzie kontynuowany.
Szybkie ożywienie gospodarcze
Adam Glapiński zaznaczył, że polska gospodarka rozwija się ponownie w zaskakująco dobrym tempie. Wskazał na szybkie ożywienie po światowej recesji związanej z pandemią. - Polska osiągnęła ponownie bardzo szybki wzrost gospodarczy. W Europie jesteśmy najszybciej rozwijającą się gospodarką – mówił.
Zwrócił uwagę, że dynamika wzrostu cen żywności spowolniła w pierwszym kwartale, natomiast aktywność gospodarcza, w tym konsumpcji, osłabła.
- Z punktu widzenia walki z inflacją jest to bardzo dobra wiadomość. To jest właśnie ten mechanizm, który powoduje obniżenie się inflacji. Niższy popyt oznacza, że presja na wzrost cen w gospodarce jest mniejsza. Jednocześnie spadkowi konsumpcji towarzyszyły w pierwszym kwartale w szczególności wzrost inwestycji o 5,5 proc. w ujęciu rocznym. W przyszłości te inwestycje dadzą efekt proinflacyjny. Spowodują, że wydajność pracy będzie wyższa i to będzie kolejny czynnik inflacyjny.
Na początku tego roku prawdopodobnie nadwyżka na rachunku obrotów bieżących będzie imponująca. Nadwyżka handlowa z jednej strony pokazuje wielką siłę polskiego eksporterów z drugiej jest znakiem wysokiej konkurencyjności. Dzięki temu w dużej mierze spowolnienie wzrostu jest mniejsze. Przypominam, że do Polski następuje bardzo intensywny napływ kapitału zagranicznego – mówił prezes NBP.
Według Adama Glapińskiego wprowadzenie w Polsce euro spowolni wzrost gospodarczy. - Stopy procentowe będą ustalane we Frankfurcie przez Bank Centralny, nasze tempo wzrostu zwolni. Nie będziemy mieli PKB 5,5 proc. tylko będziemy mieli 1,5-2,5 proc. Nie będziemy się zbliżać do krajów najbogatszych.
Adam Glapiński odniósł się do konsumpcji w Polsce, a potem zmienił temat na rozwój gospodarczy.
- Mamy relatywnie niski poziom konsumpcji i bardzo to odczuwamy. Wydajemy na żywność, na utrzymanie mieszkań, na te podstawowe rzeczy, na grzanie. Jak będziemy zamożniejsi, to te wszystkie wahania będą dla nas mniej bolesne, ale narzekać będziemy tak samo. To jest natura ludzka. Gdyby nie było nigdy nie dość dobrze, nie byłoby rozwoju gospodarczego.
- Dzisiaj w krajach Zachodu jest nieporównywalnie lepiej niż po II Wojnie Światowej, ale czas pracy często jest dłuższy, wysiłek jest większy, niedogodności życia większe. To są kulturowe sprawy, ale wolność to wolność. Nakazuje się, żeby ludzie żyli tak, że samochodami spalinowymi mają nie jeździć, tylko jakimiś tam innymi, że ubrań mają nie zmieniać za często, bo to jest niewłaściwe. Nakażą przedstawiciele Unii Europejskiej, żeby kobiety na szaro tylko chodziły, w mundurkach. To jest wbrew naturze ludzkiej wszystko, to się nie utrzyma.
Dygresje o jeździe hulajnogą po śniegu
- Ale życie może zatruć na jakiś czas zamykanie centrów miast dla ruchu, zwężanie ulic, nakazywanie ludziom, żeby jeździli na hulajnogach i rowerach. W polskim klimacie, starszym osobom, na śniegu. Czasami różni ideolodzy wymyślają gorsze rzeczy. To trzeba przetrwać. Dla nas jest najważniejsze, żeby co roku kilka procent PKB przybywało.
Prezes NBP przypomniał również, że Polska będzie musiała wydawać więcej na zbrojenia. Było 2 proc., prawdopodobnie dojdziemy do 4 proc. - Zamiast wydawać na konsumpcję, na opiekę zdrowotną, na edukację, na inne rzeczy, będziemy musieli wydać na zbrojenia i utrzymanie armii.
Smutna wiadomość dla producentów truskawek
Wspomniał również, że wejściem do strefy euro zainteresowana jest najbogatsza grupa Polaków. - Właściciele dużych majątków, którzy inwestują dużo za granicą, dokonują transferów różnego rodzaju, żyją trochę tu trochę tam, ale dla przeciętnego Polaka to jest strata, bo mu się przestanie poprawić z roku na rok.
Według szefa NBP, poprawa o 2 proc. rok do roku jest niewidoczna. Kraje, które korzystały z naszej siły roboczej, są w trudnej sytuacji. - Ale to samo my. Na co narzekają w tym roku producenci truskawek? Że nie ma Ukraińców, którzy zbierali truskawki, bo Ukraińcy mają lepsze prace i lepiej zarabiają. To jest smutna wiadomość dla konsumentów truskawek, ale dobra z punktu widzenia tego, że ludzie wymagają tego, żeby płacić za pracę przyzwoicie.
Prognoza inflacyjna
- Osiągnęliśmy 13 proc. inflacji i już zdecydowanie idziemy w dół. Nic nie wskazuje na to, żeby ten proces był zakłócony. Liczę na, że być może we wrześniu inflacja zejdzie do poziomu jednocyfrowego, poniżej 10 proc. To już będzie takim symbolicznym przekroczeniem tej bariery – stwierdził Glapiński.
Wpływ wyborów na politykę monetarną
Na razie to co dzieje się w kampanii nie jest takie straszne. Nie ma propozycji z żadnej strony, które by rujnowały naszą stabilność gospodarczą.
Publicznie przedstawiliśmy wyliczenie, jakie skutki inflacyjne wywarłoby na realizację celu inflacyjnego tego co zapowiada ugrupowanie rządzące i tego co zapowiada główne ugrupowanie opozycyjne. Tam jest pewien wpływ proinflacyjny, ale on nie jest taki żeby tragizować.
Czy rada zakończyła cykl podwyżek stóp procentowych?
Nie zakończyliśmy cyklu podwyżek formalnie. Pozostawiamy sobie tutaj furtkę. Gdyby zaszły niespodziewane, niekorzystne zjawiska kształtowania się inflacji, jesteśmy gotowi podnieść stopy.
Zaznaczył, że wewnątrz kraju nie ma takiego czynnika, ale świat jest niespokojny.
- Jeśli inflacja będzie zgodnie z projekcją spadała tak szybko w dół, jeśli zejdzie poniżej poziomu 10 proc. i jeżeli będzie pewność, że przez najbliższe kwartały będzie spadać, to pojawi się możliwość obniżki.
- Dlaczego to jest takie ważne? Bo to działa na oczekiwania inflacyjne konsumentów i producentów. Widzimy, że bardzo szybko spadają oczekiwania zarówno konsumentów jak i producentów. Silnie spadły oczekiwania inflacyjne, mniejsza jest presja na podnoszenie marż.
Jak sieci handlowe korzystały na inflacji?
Glapiński zaznaczył, że w Polsce nie doszło do spirali płacowo-cenowej, ale nastąpiła spirala marż i cen.
- Przedsiębiorcy, sprzedawcy, wielkie sieci bardzo silnie podnosiły marże. Dużo wyżej tego, co normalnie miało miejsce. W niewielkim stopniu producenci dóbr konsumpcyjnych też korzystali z tego, co wielkie sieci. Dawałem kiedyś przykład z masłem. Koszt produkcji masła wzrósł, ale w stosunkowo niewielkim stopniu, natomiast cena masła na rynku wzrosła wielokrotnie dla konsumentów. Całą tą nadwyżkę, jakby się chciało powiedzieć mówiąc o maśle, śmietanę całą zjadły te wielkie sieci pośredniczące. Po prostu sprzedawały dużo drożej, bo ludzie się bali, że to masło będzie jeszcze droższe.
Teraz już tak nie jest. Już konsumenci tak nie patrzą na to. Już nie zakładają, że ceny będą takie dużo wyższe. Oczekiwania są w Polsce dosyć racjonalne, oczywiście napędzane przez nie tabloidy, telewizje które dla celów politycznych w kampanii teraz mnożyły jakiś strach. Straszyły przy takim cenami, czy politycy o tym chlebie 30 zł mówiłem. To wszystko napędza oczekiwania. Część ludzi to kupuje, a część mówi pożyjemy zobaczymy – komentował Glapiński.
Dodał też: - Są takie mechanizmy, jesteśmy gospodarką otwartą, światową. Tu nigdy niczego całkiem nie zabraknie, bo nie może. To co braknie w krajowej produkcji, będzie sprowadzone z zagranicy. Oczywiście może być droższe, ale magazynowanie pewnych towarów jest absurdalne. Nie prowadzi do oszczędności. Te oczekiwania spadają, no i oczekiwania producentów i handlowców też spadają. W związku z tym nie żyłują tak cen produktów i marż. To się zatrzymało.