Z pomocą przychodzi sieć Silpo, która do sklepów we Lwowie i Kijowie wstawiła "portale". To nietypowe lustra, które pozwalają nie tyle przyjrzeć się samemu sobie, ile podejrzeć, co dzieje się w innym miejscu – w tym wypadku w drugim sklepie. Transmisja wideo odbywa się oczywiście w czasie rzeczywistym, można zatem zrobić głupią minę do klienta robiącego zakupy w innym mieście, albo po prostu się do niego uśmiechnąć i tym samym poprawić mu humor.
A gdyby tak przenieść to na polskie podwórko i zaangażować do podobnej akcji nie jedną sieć handlową, lecz dwie – Lidla i Biedronkę? Taki portal między sklepami konkurencyjnych detalistów to prosty sposób na poznanie się z głosującymi (portfelami) inaczej, zbudowanie pierwszych mostów i, w dłuższej perspektywie, odbudowę wzajemnego zaufania. A może i początek czegoś większego, np. przyjaźni?
Takie lustra-portale już zresztą w Polsce są, choć jeszcze nie w sklepach. Jedno z nich stanęło w Lublinie na placu Litewskim i pozwala na podglądanie tego, co obecnie dzieje się w Wilnie. Naturalnie w stolicy Litwy pojawiła się analogiczna instalacja, pozwalająca zerkać na mieszkańców lub turystów spacerujących po Lublinie. Pomysł spotkał się z na tyle ciepłym przyjęciem w Polsce, że z czasem uruchomiono – rotacyjnie – kolejne portale: między Lublinem i Dublinem oraz między Lublinem i Nowym Jorkiem.
Zanim takie rozwiązanie zostanie spopularyzowane w handlu detalicznym, trzeba je będzie należycie przetestować, a także... ostrzec klientów. Przekonał się o tym pewien mężczyzna, który nieroztropnie wybrał się do sklepu Silpo we Lwowie z kochanką. Była to dla niego dość pechowa wycieczka, w tym samym czasie bowiem żona mężczyzny była na zakupach w supermarkecie w Kijowie i, jak już się z pewnością domyślacie, obserwowała swojego lubego przez portal. Ciekawe, jak potoczy się dalej ta historia i czy ktoś z Silpo będzie zeznawał na sprawie rozwodowej...
Powyższy przykład potwierdza, że każda nowa technologia rodzi nowe rodzaje zagrożeń dla człowieka, w tym wypadku wręcz może prowadzić do rozpadu rodzin. Można chyba jednak w ciemno założyć, że Biedronka i Lidl znalazłyby sposób na to, by poprzez wspólnie postawione portale częściej łączyć ludzi, niż ich dzielić, a tym samym przyczynić się do wygaszenia bezsensownej, ciągnącej się od lat wojny polsko-polskiej.
Kto wie, być może zacznie się od banalnego wymieniania uśmiechów i pozdrawiania się wzajemnie przez klientów za pośrednictwem portalu, a za jakiś czas, gdy świat pójdzie do przodu, możliwe stanie się fizyczne przechodzenie przez portale ze sklepu do sklepu? Wtedy dopiero niewierni mężowie i żony naprawdę będą musieli mieć się na baczności!
***
Powyższy felieton w pierwszej kolejności opublikowany został w nr 3/2025 magazynu "Wiadomości Handlowe". Zostań naszym prenumeratorem.