Informacja o planach wyjścia tego operatora z Polski nie zaskakuje. Wszyscy wiemy, jak konkurencyjny mamy w Polsce rynek oraz jakim wyzwaniem jest operowanie w modelu wieloformatowym. Wiemy, jak mocno uderzają w firmy rosnące koszty i szybko zmieniające się zachowania konsumentów. Wiemy także, z jakimi wyzwaniami zmaga się Carrefour i format hipermarketów. Oczywiście, z podobnymi problemami zmagają się też inni operatorzy działający na rynku.
Fundamentalna jest dla mnie różnorodność oferty rynkowej, możliwość wyboru nie tylko miejsca, ale także formatu czy konceptu. To jedna z rzeczy, która ciągle mnie zachwyca na polskim rynku detalicznym, a jakiej wielu ludzi, niestety, nie docenia. To dlatego z niepokojem patrzę na szybko rosnące udziały dyskontów, brak mocnej odpowiedzi ze strony supermarketów i systematyczny spadek hipermarketów oraz sklepów małoformatowych.
Nawiązując do świata polityki, można powiedzieć, że dyskonty są jak populiści: dają proste i wystandaryzowane odpowiedzi na dość trudne, codzienne dylematy/problemy konsumentów. Uważam, że dyskonty nie mają monopolu na właściwą odpowiedź, chociaż to ich propozycja wartości najmocniej przekonuje dzisiaj klientów.
Carrefour jest jedną z nielicznych sieci handlowych, które nie tylko oferują szeroki asortyment i wysoką jakość produktów, ale także doświadczenie zakupowe, o które trudno posądzać największe formaty. W dodatku Carrefour ma wielu naprawdę świetnych menedżerów, którzy znają się na handlu i "potrafią go robić". Firma potrafi zaskoczyć ofertą i pomysłami - żaden operator z takim rozmachem nie organizuje instalacji sezonowych i tematycznych, nie wdraża na taką skalę konceptów handlowych we współpracy z dostawcami.
A właśnie, dostawcy - oni na pewno będą tęsknić za Carrefourem. To powinno dać do myślenia także resortom rolnictwa i gospodarki, które starają się o zachowanie konkurencyjności polskiego rynku dla producentów spożywczych, jednocześnie piętnują mocno sieci handlowe.
Wyjście Carrefoura nie tylko będzie mocnym zubożeniem rynku, ale także gwałtownie przyspieszy erozję formatu hipermarketów spożywczych. Na rynku działa ok. 200 prawdziwych hipermarketów (Carrefour, Auchan, E.Leclerc, Bi1). Do Carrefoura należy niemal połowa z nich.
Przypadek Tesco pokazuje, że raczej niewiele sklepów trafi w ręce innych sieci operujących w tym formacie - będą to głównie najlepsze lokalizacje. Inne zamienią się w supermarkety, dyskonty spożywcze, sklepy DIY lub dyskonty przemysłowe. To także ograniczy klientom dostęp do ciekawej oferty spożywczej. Oczywiście otwartym pytaniem jest, czy klienci jej potrzebują. Zakładam, że przynajmniej dla części jest to kwestia ważna tak jak dla mnie.
Nie brakuje mi takich sieci jak Ahold i Hypernova, Geant, Real, Leader Price, Plus czy Tesco. Chociaż w tym ostatnim przypadku było kilka rzeczy, które chciałbym zatrzymać, m.in. marki własne F&F, Cherokee i Finest - ale już nie Tesco Value.
Trochę tęsknię za Almą oraz Piotrem i Pawłem (sklepami z niektórych lokalizacji). Nie chodzi mi o delikatesowość, ale jakość łączącą światowość z lokalnością. Odwrót sieci z segmentu premium starał się częściowo zdyskontować właśnie Carrefour. Dzisiaj nie widzę sieci, która mogłaby zająć jego miejsce w tym segmencie.
Czy Biedronka, Lidl, Auchan będą potrafiły - oprócz przejęcia klientów - załatać dziurę po Carrefourze? Wątpię. Zwyczajnie się im to nie opłaci, a jeśli tuż, to w niewielkim zakresie. Wycofanie się Carrefoura z Polski to zubożenie rynku, które klienci zauważą dopiero gdy marka zniknie.
Patrząc na sklepy francuskiej sieci w najlepszych lokalizacjach, jestem z nich zwyczajnie dumny, bo można je dać za wzór do naśladowania nie tylko krajowym operatorom, ale także sieciom z wielu bogatszych rynków.
Na koniec krótka retrospekcja. W 2016 r. jako dziennikarz uczestniczyłem w otwarciu hipermarketu kompaktowego Carrefour w Galerii Wołomin. Sklep był świetny; skupiał w sobie wszystko to, co wówczas było najlepsze w dużym formacie: różnorodność oferty i konceptów, świetne doświadczenie zakupowe i świeżość produktów.
W presspacku, który dostałem po spotkaniu, znalazłem ceramiczną obieraczkę do warzyw i owoców pod marką własną. Rzecz niewielka, acz przydatna. Obieraczka sygnowana marką Carrefour służy mi do dzisiaj, sprawuje się naprawdę świetnie i mam nadzieję, że posłuży przez kilka kolejnych lat. Mam nadzieję, że Carrefour też zostanie z nami na dłużej.
-----
PS. Patrząc na rynek, na gospodarkę i na reakcję inwestorów (finansowych, ale też producentów), którą wywołały rosyjskie drony nad Polską, to Carrefourowi będzie bardzo trudno sprzedać polski biznes w całości (podkreślam w całości), za atrakcyjną cenę.
Chociaż naiwnością byłoby nie spodziewać się, że Rosja nie będzie chciała testować Polski i krajów NATO, to ostatnie wydarzenia mocno schłodziły entuzjazm inwestorów. Część funduszy (szczególnie amerykańskich) wycofała się lub zamroziła inwestycje na naszym rynku. Większość inwestorów (nawet tych branżowych) stała się niechętna do wydawania pieniędzy na naszym rynku, przechodzi na pozycję wyczekiwania i będzie przyglądać się rozwojowi sytuacji.
Grupa Carrefour ma więc jedno wyjście, podzielić biznes na części (formaty) i sprzedawać je oddzielnie, ale to wygenerowałoby ogromne koszty i mnóstwo papierkowej roboty, więc trudno sobie wyobrazić taki scenariusz. Jest więc pewna szansa, że jeszcze kilka lat będzie można robić zakupy w polskich sklepach Carrefoura.